Na początek informacja o dużym formacie!
Haydamaky i Andrzej Stasiuk nagrali płytę „Mickiewicz-Stasuk-Haydamaky”
Pod koniec stycznia
2018 na polskim rynku ukazał się album Mickiewicz-Stasiuk-Haydamaky.
Polski pisarz Andrzej
Stasiuk wraz z ukraińską formacją ethno-rockową Haydamaky z Kijowa wspólnie
nagrali 10 kompozycji inspirowanych twórczością Adama Mickiewicza.
Pomysł niby już znany – zinterpretować współcześnie
wielkiego poetę – jednak w tym wypadku jest wyjątkowy.
Po pierwsze Ukraińcy, po drugie nieśpiewający wcześniej
Stasiuk, po trzecie mickiewiczowski trzynastozgłoskowiec, który aż prosił się o
rapowanie.
Album zebrał wiele pozytywnych recenzji i był opisywany
szeroko przez największe media w Polsce (radiowa Trójka, tygodniki Polityka,
Newsweek, Wprost, dzienniki Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza, Polska the Times i
wiele innym mediów. O projekcie mówiły też telewizje TVP Kultura, TVN24, huczał
internet).
Stasiuk, również w imieniu zespołu Haydamaky udzielił blisko
40 wywiadów na temat albumu, zaś single z projektu już od kwietnia ubiegłego
roku pojawiają się na trójkowej liście przebojów.
Pomysł na Mickiewicza dojrzewał cały 2016 rok. Początkowo
miała to być jedna kompozycja, „Stepy Akermańskie”. Haydamaky, zaintrygowani
tym sonetem pojechali do Akermanu (dzisiejszy Białogród nad Dniestrem),
zobaczyć miejsce, które opisywał Mickiewicz.
Zespół szukał polskiego wykonawcy, by wspólnie zaśpiewać
sonet, nie wiedział jednak, jaki rodzaj śpiewu powinien być zastosowany – rap,
reggae, rock? Dlatego też zdecydował się zwrócić z zapytaniem do Andrzeja
Stasiuka, który jako pisarz powinien najlepiej rozumieć materię słowa.
Stasiuk nie doradził, ale podjął sam wyzwanie. Szybko
okazało się, że wspólnie można nagrać nie tylko jeden utwór, ale i cały album.
Prace rozpoczęły się wiosną 2017 roku, najpierw zdalnie –
Andrzej Stasiuk nagrywał swój głos w gorlickich studiach nagrań. Później, z
końcem czerwca nagrania stanęły, ponieważ Andrzej Stasiuk wybrał się, jak co
roku, w samochodową podróż do Mongolii, skąd wrócił we wrześniu.
W listopadzie muzycy spotkali się z pisarzem w Kijowie,
gdzie w studio dokończyli rozpoczętą pracę nad albumem.
Znalazły się na nim w większości sonety pochodzące ze zbioru
„Sonety krymskie”, ale jest też Reduta Ordona, fragmenty z Dziadów czy Konrada
Wallenroda oraz Liryki lozańskie.
Dlaczego Mickiewicz?
„Dobre pomysły często rodzą się w dziwny, nieprzewidywalny sposób” –
mówi Oleksandr Jarmoła, wokalista zespołu Haydamaky. „W stronę twórczości Adama
Mickiewicza pchnęła nas rozmowa z przyjacielem zespołu, Waldkiem Suliszem, dyrektorem
Europejskiego Festiwalu Smaku w Lublinie. Zaintrygowani sięgnęliśmy do
ukraińskich tłumaczeń, starych, sprzed pół wieku. Nie znajdując w tym
natchnienia sięgnęliśmy po oryginał i stało się. Język Mickiewicza od razu
zaczął nam w głowach malować obrazy muzyczne. To było to!” – dodaje.
„Trochę też dlatego żeby Mickiewicz nie zardzewiał, nie
strupieszał. Najszybciej przecież umierają lektury obowiązkowe. A mam wrażenie,
mickiewiczowski trzynastozgłoskowiec wciąż zachowuje swoją niebywałą siłę.
Myślę, że gdyby Mickiewicz wygłaszał dzisiaj swoje improwizacje, to musiały by
one brzmieć jak swoisty , słowiański rap.
Haydamaky cudnie to wszystko zorientalizowały, „poturczyły.” Bo przecież
u Wieszcza nie tylko Litwa, Polska, ale i Akerman przecież i eskapada
stambulska i na koniec, niczym domknięcie losu, ponura śmierć nad Bosforem” –
mówi Andrzej Stasiuk.
„W Mickiewiczu
widzimy szansę na zasypanie jednego z wielu rowów, jakie sami wykopaliśmy po
obu stronach Bugu” – mówi Oleksandr Jarmoła. „Wiem, że deklaracje w stylu
<<budujemy most kulturowy nad rzeką zła>> brzmi banalnie i jest już
wykorzystywane do granic możliwości. Dlatego nie porywamy się na sprawienie
jedną płytą pokoju na świecie i bratniej miłości. Po prostu chcemy pokazać, że
za wschodnią granicą też są wrażliwi na poezję ludzie”.
Na płycie usłyszeć można nie tylko oryginalne utwory
Mickiewicza, ale również jego ukraińskie tłumaczenia. Smaczku dodaje fakt, że
dwóch topowych ukraińskich pisarzy, Jurij Andruchowycz i Serhij Żadan, podjęli
się specjalnie na potrzeby albumu, przetłumaczenia niektórych sonetów na
współczesny ukraiński. Ostatni taki przekład, do którego zresztą również sięgnął
zespół, pochodzi z lat 50-tych XX wieku.